Ku mojemu zaskoczeniu ( i równie wielkiej radości ) Jagoda z Pass the Food
nominowała mnie do nagrody The Versatile Blogger Award. Za wyróżnienie serdecznie dziękuję, aczkolwiek moja awersja do wszelkiego typu łańcuszków powstrzymała mnie od wytypowania kolejnych blogów ( na pewno wśród nich znalazłyby się te z mojej długiej listy linków ). Mam nadzieję, że nie ześle to na mnie siedmiu lat nieszczęścia, zaniku smaku , czy awarii aparatu :-)
Wracając do tematu dzisiejszego przepisu..
Wstałam rano i po otwarciu lodówki zobaczyłam całą półkę zajętą przez "coś" zapakowane w błyszczącą folię. Tę folię, to ja już bardzo dobrze znam i wywołuje u mnie reakcje podobne jak u psów Pawłowa. Krył się w niej ogromny płat wędzonego łososia. Świeży, pachnący, choć przejechał dzień wcześniej całą Polskę. Już wiedziałam, co będzie na obiad.
Dzisiejszy przepis jest bardzo prosty i chyba nie istnieje niebezpieczeństwo, że może się nie udać (chyba, że ktoś się zagapi i "niechcący" placuszki przypali..). W oryginalnym przepisie był szczypiorek, ale zastąpiłam go świeżym koperkiem, który bardziej pasuje mi do duetu z łososiem.
przepis bazowy pochodzi ze strony Natasha's kitchen
( na 2 porcje, ok. 7-8 średnich placuszków )
250g cukinii (startej na tarce o grubych oczkach)
1/2 łyżeczki soli
2-3 łodyżki świeżego koperku (drobno posiekane)
1 jajko
1/4 szklanki mąki + jedna łyżeczka
1/4 łyżeczki proszku do pieczenia
pieprz/sól do smaku
olej z pestek winogron do smażenia
ok. 100g wędzonego łososia
2 łyżki kwaśnej śmietany
koperek i cytryna do dekoracji
Trzemy cukinie do miski i posypujemy 1/2 łyżeczki soli. Czekamy 10 minut, po czym wyciskamy z niej nadmiar wody, który odcedzamy. Następnie dodajemy posiekany koperek, pieprz i jajko - mieszamy. Dodajemy mąkę oraz proszek do pieczenia i znów mieszamy. Doprawiamy solą do smaku, jeśli jest potrzeba.
Na dużej patelni rozgrzewamy oliwę z oliwek, stawiając patelnie na średnim ogniu.
Łyżką nakładamy ciasto na patelnię. Przewracamy placuszki na drugą stronę po ok. 3-5 minutach, kiedy się zarumienią. Przygotowujemy sobie talerz wyłożony papierem kuchennym, na który przenosimy usmażone placki, by odsączyć je z nadmiaru tłuszczu.
Możemy na każdy z nich ułożyć kawałek łososia, polać śmietaną i udekorować koperkiem lub ułożyć jeden na drugim, wkładając pomiędzy kolejne warstwy porcję łososia.
Podajemy z kawałkami cytryny, której sokiem możemy skropić całość.
Smacznego!
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńtak, PIF. Trzeba odsączyć całą wodę, to się wtedy wszystko ładnie trzymać będzie razem i nie ma problemów ze smażeniem.. No chyba,że wolisz jajecznicę z cukinią (a tak to wyglądało, kiedy próbowałam podobnych placków za pierwszym razem) , to wtedy zostaw wodę!
OdpowiedzUsuńZamorduję! Pokazujesz, apetyt rozbudzasz przed samym spaniem. Urwipołeć z Ciebie. Ale bardzo miły urwipołeć ;)
OdpowiedzUsuńPopełniam często placki ziemniaczane ze śmietaną i łososiem. Ale te z cukini jakoś nigdy mi nie wychodzą. Czas chyba zainwestować w porządną patelnię!
OdpowiedzUsuńŁukasz, mogę zamontować dla Ciebie blokadę, żebyś mógł oglądać bloga od rana do , powiedzmy, 18tej ;)
OdpowiedzUsuńGosia, placki ziemniaczane jadłam i również mi smakowały z łososiem.. plus tych tutaj, to czas ich przygotowania. rach-ciach i jest.
Wcześniejsze również mi się "rozsypały" na patelni, więc to chyba bardziej kwestia przepisu..
pozdrawiam!
ja juz chce mieszkać w sąsiedztwie! ;D
OdpowiedzUsuńdo tego czasu już na pewno łososia nie będzie :D
OdpowiedzUsuń