Ciasta, ciastka, ciasteczka..
Te trzecie ostatnio najczęściej "wychodziły" z mojego piekarnika.. To fakt dość zaskakujący, jeśli przyznam się, że od paru ciasteczek wolę kawałek sernika..
Ale praca w kawiarni dostarcza mnóstwa okazji do wykazania się na polu "cukierniczym". Chętnie przyjmuję wyzwanie, by wraz z filiżanką kawy podać gościom coś, co nie jest może idealne, ale na pewno wyjątkowe. I od serca.
A może jest w tym trochę egoizmu ? Bo usłyszenie komplementu na temat tego, co upiekłam ( a pochwał TYCH ciasteczek, usłyszałam wyjątkowo dużo ) , to jedna z tych rzeczy, która w mgnieniu oka poprawia humor i sprawia, że piekę raz jeszcze..
Przepis, z lekkimi modyfikacjami, pochodzi z Moje wypieki .
40 g mąki pszennej
60g pełnoziarnistej mąki pszennej
1 łyżka kakao
1 łyżeczka sody
łyżeczka cynamonu
40 g jasnego cukru muscovado
50 g masła
1/4 łyżeczki pieprzu cayenne
2 łyżki miodu
100 g gorzkiej czekolady, posiekanej
Suche składniki wymieszać w misce. Dodać miękkie masło (rozpuściłam je i poczekałam,aż ostygnie) i miód, wyrobić ciasto. Jako ostatnią dodajemy posiekaną czekoladę i delikatnie całość wyrabiamy, by ciasto się połączyło, formujemy kulę.
Następnie z ciasta lepimy kulki wielkości orzecha włoskiego. Układamy je na blasze, wyłożonej papierem do pieczenia, w dużych
odstępach. Lekko je spłaszczamy.
Pieczemy ok. 8 - 10 minut w temperaturze 180ºC. Po wyjęciu odstawiamy je na kilkanaście minut. Nie przekładamy ciastek natychmiast, ponieważ są jeszcze bardzo miękkie.
Smacznego!
Smacznego!
Wyjaśniający tytuł..
...mój strój karnawałowy :-)