24 stycznia 2013

Ulubione ciasto z jabłkami.


Uwielbiam, to ciasto!
*jest łatwe do przygotowania,
*obranie potrzebnych do niego jabłek nie spędza mi snu z powiek,
*zapach korzennych przypraw przyjemnie 'ociepla' mieszkanie,
*suszona żurawina dodaje ciekawego, kwaśnego akcentu,
*ciasta nie trzeba też pilnować. Od momentu włożenia go do piekarnika spokojnie, przez całą godzinę, możemy skupić się na czymś innym.. :-)
*nie wysycha! Przez 3 kolejne dni wzbudzało taki sam zachwyt, jak tuż po upieczeniu. Jabłka sprawiają, że jest miękkie i niesamowicie wilgotne!
I łatwo przekonałam samą siebie, że również i zdrowe - no, yyyy.. są jabłka, jest żurawina i miód.. Proszę bez sprzeciwów ! :)

Korzenne ciasto jabłkowe z żurawiną i rodzynkami.

*na formę o średnicy 22cm

185g miękkiego masła
250g brązowego cukru
3 jajka
335g mąki pszennej
3 płaskie łyżeczki proszku do pieczenia
1 1/2 łyżeczki gałki muszkatołowej
2/3 łyżeczki imbiru
1 1/2 łyżeczki cynamonu
3 łyżeczki przyprawy do piernika
4 jabłka , obrane i pokrojone w kostkę
1 szklanka żurawiny
1/2 szklanki rodzynek
3 łyżki płynnego miodu


Żurawinę oraz rodzynki wsypać do miski i zalać wrzątkiem. Odstawić na czas przygotowania ciasta.
Suche składniki : mąkę, proszek do pieczenia oraz przyprawy mieszamy w jednej misce. 
Masło ucieramy z cukrem przez ok. 5 minut, po czym dodajemy do masy jajka i znów miksujemy. Stopniowo wsypujemy suche składniki cały czas mieszając.
Na koniec dodajemy do ciasta pokrojone jabłka i odsączone z wody suszone owoce. Można je także moczyć w wodzie z dodatkiem mocnego alkoholu, np. rumu lub whisky.
Całość dokładnie mieszamy łyżką. Przekładamy do formy wyłożonej papierem do pieczenia i wkładamy do piekarnika nagrzanego do 160*C. Pieczemy ok. godzinę.
Po wyjęciu z piekarnika polewamy płynnym miodem, gdy ciasto jest jeszcze ciepłe.


Smacznego!

3 stycznia 2013

Let's get rich and give everybody nice sweaters and teach them how to dance.


Dwa lata minęły nie wiedzieć kiedy. Oglądając zdjęcia ze Sztokholmu mam wrażenie, że byłam tam miesiąc temu. Szwecja szybko skradła mi serce i rozbudziła ciekawość na poznanie pozostałej części Skandynawii, stąd późniejszy wyjazd do Danii.
Wciąż pamiętam wszystkie smakowite rzeczy (w szczególności pieczywo!) uśmiechające się z wystawowych okien, różnorodność czekolad, piękne opakowania.. Równie dobrze pamiętam szwedzkich przystojnych mężczyzn :-)
Jedynie spacerowanie po starym mieście, kiedy mróz szczypał w policzki nie należało do najprzyjemniejszych czynności (już na pewno, jeśli jadąc na Północ w środku zimy zapomina się o czapce i rękawiczkach, prawda Moniko? :) ) Zafascynowane miastem zatrzymywałyśmy się na rozgrzewające kawy i zwiedzałyśmy dalej..
Taką Szwecję pamiętam.


A teraz zapraszam Was na cynamonowe bułeczki - szwedzkie, bo jakby inaczej -  Kanelbullen <3
Myślę, że Szwedzi mają na ich punkcie małego bzika. Można je kupić niemal na każdym kroku. Wdzięczą się obok równie popularnych bułeczek z kardamonem , czy migdałami. Mają już także swoje święto ! Kalenbullens Dag obchodzone jest 4 października.. świętuję w przyszłym roku!
Mimo pewnych obaw - zastanawiałam się, czy na pewno nie pominięto w przepisie jajek - ciasto wychodzi niesamowicie delikatne i puszyste. Jest również zdecydowanie mniej słodkie, niż ich amerykański odpowiednik - cinnamon roll. Świeżo wyjęte z piekarnika "wyciągną" z łóżka każdego na  śniadanie. A przynajmniej mnie..

 Szwedzkie bułeczki cynamonowe Kanelbullen

 * składniki na ok. 8 sztuk , na podstawie przepisu ze świetnie ilustrowanego bloga kokblog

ciasto:
250ml mleka
12g świeżych drożdży
420g mąki pszennej
65g brązowego cukru
1/2 łyżeczki kardamonu 
1/3 łyżeczki kurkumy 
(której nie było w bazowym przepisie, ale chciałam uzyskać ładny kolor)
 szczypta soli
75g masła o temp. pokojowej

nadzienie:
60g miękkiego masła
40g brązowego cukru
1 1/2 łyżeczki cynamonu

na wierzch:
1 jajko
cukier perłowy


Podgrzać mleko, tak by było ciepłe, ale nie gorące (za wysoka temp. 'zabije' drożdże). Drożdże pokruszyć palcami i dodać do mleka, rozmieszać dokładnie drewnianą łyżką i odstawić na kilka minut.
W misce wymieszać razem mąkę, kardamon, kurkumę, cukier i sól, dodać mleko z drożdżami i miękkie masło. Dokładnie wymieszać i ugniatać około 5-10 minut, aż będzie sprężyste. Odstawić w ciepłe miejsce na ok. godzinę. Ja wstawiłam ciasto do lodówki na całą noc, gdzie rosło znacznie wolniej, ale nad ranem było już "gotowe". 
Przygotować nadzienie po prostu łącząc wszystkie składniki za pomocą widelca. 
Powierzchnię, na której będziemy wałkować ciasto delikatnie oprószamy mąką. Rozwałkowujemy ciasto na kształt prostokąta i smarujemy jego powierzchnie cynamonowym nadzieniem, następnie składamy ciasto w pół. 

Kroimy je na 8 równych kawałków, które przecinamy wzdłuż zostawiając "zagięcie" nieprzecięte. Powstałe dwie części skręcamy wokół ich osi, a potem krzyżujemy i zawijamy do tyłu.
Nie jest to tradycyjny sposób zawijania cynamonowych bułeczek, znacznie częściej stosuje się go do tych, z kardamonowym nadzieniem, ale podoba mi się efekt końcowy :)


Bułeczki układamy na blasze wyłożonej papierem do pieczenie i czekamy kolejnych 30 minut, aż ciasto wyrośnie. Smarujemy ich wierzch rozbełtanym jajkiem i posypujemy perłowym cukrem. W końcu wkładamy je do nagrzanego do 225*C piekarnika i pieczemy 10-12 minut. 


Cynamonowe niebo ! Smacznego !