21 maja 2014

Śniadaniowe muffinki kawowe z daktylami.


Śniadanie to, jak mówią, najważniejszy posiłek w ciągu dnia.
Dla mnie na pewno ulubiony, bo nic nie smakuje mi tak bardzo jak pyszny posiłek jedzony na pusty żołądek.
Wyostrzają się smaki i zapachy i nawet najprostsza potrawa ma posmak miliona dolarów. Do tego filiżanka kawy i przez 1/1000000 sekundy przebiega mi przez głowę myśl, że mogę zawładnąć światem.
Nie zawsze jednak słońce za oknem nastraja mnie do porannego tańca przy garach. Wtedy cieszę się, że dzień wcześniej przygotowałam coś na wypadek lenia.
Jedną z propozycji są śniadaniowe muffinki, tu wy wydaniu kawowo-daktylowym. Nie jestem wielkim fanem tych przesłodkich owoców, zestawienie ich z kawą równoważy tą słodycz.

Po przepis zapraszam na stronę magazynu KUKBUK.

Śniadaniowe muffinki kawowe z daktylami.

A ode mnie jeszcze kilka zdjęć.


Smacznego! 


10 maja 2014

Burger Kitchen.


Każda wizyta w Warszawie musi łączy się z odwiedzeniem kolejnych miejsc na jej gastronomicznej mapie.
"Niestety", ale robienie listy miejsc do odwiedzenia weszło mi już na dobre w krew.
Plus jest taki, że zawsze ucierpi na tym jedynie portfel, ewentualnie towarzysze kulinarnej podróży ćwiczą swoją cierpliwość np. dzięki czekaniu, aż pozujące mi ICH zamówione dania będą mogły zostać w końcu skonsumowane.

W maju odwiedzamy Burger Kitchen.


Trochę się wahałam, bo opinie choć w większości pochlebne, nie do końca mnie przekonują. Ostatecznie jednak daję się namówić, żeby sprawdzić menu zainspirowane podróżami jego właściciela - Tomka Woźniaka. 
Podoba mi się wnętrze. Przypomina małe, francuskie bistro, o niezobowiązującym klimacie. Sala podzielona jest na dwie części - w pierwszej obite w kratę siedziska i srebrne, ozdobne kasetony na suficie, w drugiej części bardziej surowo - niewykończone ściany i lustra po obu stronach, można za to przyglądać się kucharzom przy pracy.

Zerkamy na (ładne) menu. Ceny dość wysokie, ale skoro już tu jesteśmy, to postanawiamy sprawdzić, czy adekwatne do jakości jedzenia.

Wybieram Farm Burgera z hummusem, warzywami w tempurze i serem halloumi (25zł?) Wszystko to zamknięte w słodkiej bułce brioshe - miękkiej i smacznej, łatwo było ją "zgnieść" by w miarę sprawnie zatopić zęby w burgerze. M. wybiera wersję bez bułki (opcja dostępna przy każdym z burgerów), zawiniętą w liście sałaty lodowej (22zł,czyli różnica w cenie bardzo niewielka).

F. oczywiście wyszukuje wersje z największą ilością wołowinki i na stole ląduje House Burger (26zł). Podobno smaczny, ale nie lepszy, niż w katowickim Cooler'ze.
Za dodatkowy kawałek wołowiny każą sobie słono płacić, bo aż 35zł!
Do zestawu zamawiamy też frytki z rozmarynem i tymiankiem (8zł). Smakują bardzo "domowo", a do tego smażone są wraz ze skórką. Smakowały mi i podobało mi się połączenie ich z ziołami. Jedyne, czego mi zabrakło, to chrupkości. Ilość oleju, które "wciągnęły" ziemniaki była zdecydowanie za duża.. tak jak cena, bo w końcu jakie przebicie w cenie można mieć na 3 ziemniakach i odrobinie przypraw?

Wszystko popijamy bardzo dobrymi sokami (cena ok. 7zł).

Ogólnie bez szału, ale zjemy smacznie, no i możemy liczyć na bardzo miłą obsługę oraz szybkie otrzymanie jedzenia.


Burger Kitchen.
ul. Widok 8
Warszawa