Wchodzę na pocztę.
20 nowych wiadomości. Nadawca większości z nich, to Pan Groupon, na którego zdarza mi się psioczyć, jeśli zalewa mnie falą nieciekawych ofert lub odwrotnie - bardzo ciekawych, w momencie, kiedy głodny portfel czeka, by go nakarmić.
Szybko przebiegam wzrokiem przez zawartość skrzynki.
Kurs pieczenia cupcakes! . Dzięki Panie Groupon ! Tego samego dnia mam już kupon i zwerbowane towarzystwo, ale ostatecznie udaje nam się wybrać dopiero po 2 miesiącach..
Przychodzimy 20 minut przed czasem, wita nas głośne "
dzieeeń dobry, proszę dalej!" , dobiegające z (jak się potem okazało) kuchni. Bella, prowadząca kurs i właścicielka Good Cake, przychodzi nas powitać i zaprasza do stołu, na którym przygotowane jest 10 stanowisk dla piekących oraz potrzebne produkty.
Z pochodzenia jest ona Szkotką, ale płynnie mówi po polsku, jedynie od czasu do czasu mówiąc coś lub przekręcając w zabawny sposób.. ku naszej uciesze :)
Dostajemy także kilka książek kulinarnych, by 'zainspirować' się nimi, czekając na pozostałych.
Reszta uczestniczek przybywa i potwierdza się, że B. okazuje się być jedynym UCZESTNIKIEM kursu, ale pociesza go wiadomość, że było 3 innych przed nim.
Każdy ma naklejkę ze swoim imieniem , a Bella w typowo anglosaski sposób zwraca się do nas w bardzo otwarty, przyjazny sposób, bez zbędnego "pan/pani". Zadaje kilka pytań, dopytuje się o ulubione desery...
Zabieramy się za waniliowe cupcakes. Początkowo w pomieszczeniu jest dość chłodno, więc żartujemy, że i twardawe masło, które przyszło nam ucierać z cukrem ręcznie, ma wymaganą 'temperaturę pokojową'.
Mieszamy w jedną stronę, w druga. Po chwili B. stwierdza : "
nie wiedziałem, że to takie ciężkie!".
Gotową masą napełniamy 6 papilotek i zanosimy je do kuchni, gdzie pieką się w czasie, gdy zabieramy się za ich czekoladową wersję.
Kolejnym punktem kursu jest przygotowanie lukru na bazie masła i cukru pudru. Przyznaję, że nie lubię tego typu dekoracji na cupcake'ach, ale jest to typowo brytyjski sposób ich podawania a Good Cake, to angielska piekarnią na Śląsku.
Po żmudnej walce z masłem w czasie ucierania , udaje mi się szybko ( jak na amatora, heloł! :D ) osiągnąć odpowiednią konsystencję i dumna zaczynam dodawać barwnik do masy. Dzielę ją na 4 części, by mieć kilka kolorów do 'zabawy'.
Idziemy do kuchni po gotowe waniliowe babeczki, które dekorujemy jako pierwsze.
Bella, prezentuje kilka sposobów w jaki możemy je ozdobić - za pomocą rękawa i tyłki do dekorowania lub szpatułki. Staram się jak mogę, ale lukier nie wygląda na babeczkach, jak te w kulinarnych magazynach. Dużo przy dekorowaniu śmiechu i luźnych rozmów.
Dodatkowo mogliśmy dekorować nasze dzieła mini herbatnikami, czekoladowymi cukierkami, posypką lub żelkami. Kolorowe szaleństwo!
Martyna zmieszała kilka kolorów i właściwie przypadkowo otrzymała fajny szary kolor, na tle którego wszystkie kolorowe dodatki wyglądały efektownie.
B. nie musiał "
oddawać fartucha" - wyszedł mu naprawdę świetny łososiowy kolor, który nawet prowadząca pochwaliła. Mogę sobie wyobrazić takie babeczki na paterze ustawione na weselnym stole :)
Moje można zobaczyć poniżej.
Kurs polecam tym , którzy dopiero zaczynają swą przygodę z cupcake'ami lub bardziej wprawionym w "bojach", którzy chcieliby przyjemnie spędzić czas, piekąc w większym gronie. Dobry odstresowywacz ! Ja na pewno zgłoszę się na kolejny (prawdopodobnie będzie organizowany po Nowym Roku), jak tylko będzie znana jego tematyka. Ba! Zgłoszę się kilka razy, jeżeli będą to serniki <3
Więc
make the world better i upiecz/zjedz
one cake at a time'
Good Cake
ul. Daszyńskiego 60
Gliwice
Znajdziecie ich na Facebooku!