29 lutego 2012

We all love chocolate.


Od jakiegoś czasu, ilekroć zabieram się do pieczenia mówię sobie : "tylko nic czekoladowego!". 
Ale jakoś tak z tą czekoladą mi po drodze.. Zawsze jest w szafce. Zawsze na swoim miejscu. Więc może powinnam zacząć krok wcześniej, od powiedzenia sobie tego samego robiąc zakupy? :-)
Plany planami, a czekolada czekoladą. 
Moją ulubioną jest zdecydowanie ta gorzka. Mogę ją "dostosowywać" do mojego humoru - dodać mniej lub więcej cukru , mleka i przypraw jakich dusza zapragnie. 
A dziś zapraszam na ciasteczka z masłem orzechowym.. Bo moja słabość do orzechów jest już Wam dobrze znana. Wyglądają na trudniejsze do wykonania, niż są w rzeczywistości. 
Użyłam angielskiej nazwy, bo ta wyjątkowo mi się podoba. 
Chocolate Crinkles , Ladies and Gentelmen.. lub też Popękane Ciasteczka Czekoladowe :-)
 

Popękane ciasteczka czekoladowe.


1 szklanka mąki pszennej 
1 łyżka kakao
1 łyżeczka proszku do pieczenia 
szczypta soli 
120g gorzkiej czekolady
1/2 łyżeczki cynamonu
1/4 szklanki masła
1/2 szklanki cukru + 1 łyżka miodu 
1 jajko
ok. 50ml mleka 
2 łyżki masła orzechowego 

do obtoczenia :
cukier kryształ
cukier puder


Masło orzechowe bardzo łatwo przygotować samemu. Wystarczy w miarę dobry blender. Wsypałam do górnego pojemnika szklankę solonych orzechów ziemnych i zmieliłam. Po ok. 5 minutach masa będzie gładka. Trzeba tylko pamiętać, by nie wypełniać całego pojemnika. 
Najpierw roztapiamy w kąpieli wodnej, połamaną w kostki czekoladę. Do jeszcze ciepłej, dodajemy dwie łyżki masła orzechowego i mieszamy. Odstawiamy do wystygnięcia. 
W osobnej misce mieszamy suche składniki. 
Następnie ubijamy masło z cukrem i miodem, aż będzie puszyste. Dodajemy jajko i znów mieszamy. Na koniec stopniowo wlewamy masę czekoladowo-orzechową. 
Do całości dodajemy połowę suchych składników oraz połowę mleka - mieszamy. Czynność powtarzamy. 
Gotową masę przykrywamy folią spożywczą i wsadzamy do lodówki na parę godzin, aby stwardniała. 
Przed uformowaniem ciastek nagrzewamy piekarnik do ok. 175C. 
Łyżką wybieramy ciasto i formujemy z niego kulki. Każdą z nich obtaczamy najpierw w białym cukrze kryształ, a potem w cukrze pudrze. Przekładamy na wyłożoną papierem do pieczenia blachę, w odległości paru centymetrów od siebie. 
Pieczemy ok 12min. 
Ciasteczka długo pozostają świeże. Trzymałam je w zamkniętym pojemniku ok. 5 dni i wciąż były dobre :-)

23 lutego 2012

Pod Wawelem.

Nie muszę pisać, gdzie znaleźć możecie owe miejsce :-)
W Krakowie roi się od mniejszych lub większych kawiarni , tańszych i droższych restauracji. Jest z czego wybierać i gdzie wydawać pieniądze.
Do "Pod Wawelem" pewnie sama bym się nie udała. Myślałam, że po spojrzeniu na ceny w menu zatrzyma mi się oddech i skończy się na zamówieniu soku jabłkowego :-)
 Nic bardziej mylnego! Ceny są bardzo przystępne, porcje ogromne, więc radzę nie jeść śniadania, nie pić, nie żuć gumy przed wyjściem. Co prawda, nie radzę się także spodziewać jedzenia jak w restauracji Noma. Myślę, że założeniem właściciela jest raczej sprzedawanie piwa w ciężkim kuflu, napełnienie brzucha i zapewnienie klimatycznego miejsca do gwarnych rozmów.
Dla mnie jedynym "ale" był mały wybór dań bezmięsnych i drobiowy( co mnie nie zdziwiło ), na szczęście znalazłam grillowanego kurczaka..
 Placki ziemniaczane z sosem po zbójnicku.
 Mój grillowany kurczak z wędzonym serem i ziemniaczkami. Trochę suchy i niekoniecznie grillowany, ale smaczny. Porcja za 20zł !
 Wetknęłam też nos do kuchni. Musiałam ! :-)
Polecam na wielki głód i równie wielkie pragnienie ,jeśli zawartość portfela nie jest równie wielka. :-)
 4/5
Kraków
ul. Św. Gertrudy 26-29

13 lutego 2012

antyszarówkowe. marchewkowe.

Wpis  równie ekspresowy, jak dzisiejszy przepis. Bo na zimowy 'niesos' i szarówkę, kiedy nosa nigdzie wyściubić się nie chce, mam kilka sprawdzonych sposobów.
Najczęściej testowany jest jednak cynamon. Do wypieków, do kawy, do.. wszystkiego!
A takie babeczki można szybko, rach-ciach - do piekarnika, wyciągnąć i się zajadać :-)

 przepis bazowy z lutowego numeru Palce Lizać.
1 1/2 szklanki mąki razowej
3/4 łyżeczki cynamonu
1/2 łyżeczki imbiru 
3/4 łyżeczki proszku do pieczenia
3/4 łyżeczki sody oczyszczonej
szczypta soli
niepełna szklanka brązowego cukru
3/4 szklanki roztopionego masła
2 jajka
3 średnie marchewki, starte na tarce o małych oczkach
1 małe jabłko, pokrojone w drobną kostkę

Obraną i umytą marchew zetrzeć na tarce. Jabłko pokroić w kostkę.
Wszystkie suche składniki wsypać do jednej miski i wymieszać. W drugiej trzepaczką zmieszać roztopione (ale nie gorące!) masło z jajkami. Do masy jajecznej dodawać stopniowo suche składniki. Na koniec dodać marchew i jabłka. Wymieszać łyżką. 
Formę do babeczek wyłożyć papilotkami. Ciasto rozdzielić na 12 porcji, tak by wypełniało ok. 3/4 papilotki. Piec w piekarniku rozgrzanym do 180C przez ok. 25-30 minut. 
Smacznego!

2 lutego 2012

ich słodkie urodziny.

Nim przejdę do właściwej części posta.. opowiem Wam kawał! :-)

Idzie miś i zajączek na imprezę. Zajączek mówi do misia:
- Słuchaj, ile razy jesteśmy na imprezie i ty się nawalisz to potem mnie
bijesz. Obiecaj że dzisiaj nie będziesz.
Miś: - Nie ma sprawy. Postaram się.
Rano zając budzi się cały posiniaczony, we krwi i bez dwóch zębów. Wkurzony biegnie do misia i mówi:
- Obiecałeś że nie będziesz mnie bić!
A miś na to:
- Słuchaj zając, poszliśmy na imprezę, ty się nawaliłeś i zacząłeś szaleć,
najpierw zacząłeś mnie bluzgać że jestem grubym debilem.
Już miałem ci przywalić, ale myślę "ok obiecałem". Potem zacząłeś jechać moją
dziewczynę. Ledwo co wytrzymałem... Potem doczepiłeś się do mojej matki, ale to też zniosłem! Ale jak wróciliśmy do domu a ty nawaliłeś mi do łóżka i włożyłeś w tą kupę kolorowe kredki i powiedziałeś:
"- Jeżyk śpi dzisiaj z nami", to nie wytrzymałem!

Nie jestem jedną z tych osób,które kawały potrafi opowiadać godzinami. Ba ! W ogóle ich nie opowiadam! I zazwyczaj zapominam je, w momencie usłyszenia. Tym jednak musiałam się "podzielić", żeby wytłumaczyć skąd wziął się pomysł na urodzinowe ciasto dla Jeżego :-)
Na szczęście goście, jak i solenizant, kawał znali i podeszli do cista z dystansem ( podobno smakowało "o wiele lepiej, niż wyglądało" ) ! :-)

Poza "jeżykiem", pojawił się już tort "pączkowy" - dla Pączka, a jakby inaczej !
Było też zapasowe koło na wyprawę "na kraniec świata" i ciasto z brzozą.. dla Brzozy.
Z beznadziejnej jakości zdjęć zdaję sobie sprawę, ale o ich zrobieniu ZAWSZE przypomina mi się tuż przed wyjściem. lub w ogóle.

Życzę Wam słodkiego czwartku!