Poznań, poza byciem "miastem doznań", jest też niewątpliwie miastem tramwai. Podczas miesięcznego odwyku od autobusu i
ODBICIU wielu biletów pozazdrościłam mieszkańcom szybkiej komunikacji miejskiej i za każdym razem z ironicznym uśmiechem słuchałam narzekań typu "
kolejny tramwaj będzie dopiero za 5 minut". Ykhm. Zapraszam w takim razie na Śląsk (a już na pewno do Rudy.. ) na kurs cierpliwości.
Panowie na przystanku konsumowali książki z miejskiego regału książkowego.. jak wskazywał otaczający ich zapach - była to przerwa w konsumpcji alkoholu. Ale dobrze - niech czytajO!
Witryna wydawnictwa Znak.
Egzamin z czytania ze zrozumieniem.
Fragmenty Starego Browaru.
A na koniec poznańska Arena.
Peruki! Same konserwatywne fryzury, ale makijaże bardzo, hmm, barwne. Ta głowa z żółtymi policzkami przypomina mi wizytę w gliwickiej drogerii. Poszłam po delikatny róż, a pani powiedziała mi, że jest on już niemodny (ha?) i próbowała wcisnąć ciemnopomarańczowy (żeby przygotować twarz wystarczy kilkanaście wizyt na solarium).
OdpowiedzUsuńWstyd, ale nie byłam jeszcze w Poznaniu.
może to były peruki dla transwestytów, a nie znalazłam tej informacji na oknie wystawowym? Rozumiem,że posłuchałaś rad "drogeryjnej stylistki" i już niedługo zobaczymy Twą twarz na blogu w nowej odsłonie? :D (śmieję się na samą myśl!)
UsuńTo też była moja pierwsza wizyta.. Wole nie myśleć w ilu ja miastach jeszcze nie byłam :)
Świetna ta witryna w księgarni :)
OdpowiedzUsuń