19 maja 2012

Wrocławskich schadzek ciąg dalszy.




W powietrzu czuć było wiosnę, która jak wiadomo miała wkrótce zamienić się w prawie-jesień.



Szczerze zazdroszczę mieszkańcom Wrocławia! Miasto jest świetnie usytuowane, poszczególne miniwysepki połączone są mostami, po których mogłabym chodzić.. i chodzić.. i chodzić.. choć niekoniecznie do pracy :)


Choć nie miałyśmy za wiele czasu, bo nasza wycieczka trwała zaledwie 7 godzin, to po niewielkim sporze o to, czy iść czy nie iść do ogrodu botanicznego w końcu się zdecydowałyśmy. Ogród Japoński czeka na kolejny długi weekend.


Muszę się przyznać , że mam dziwną słabość do szklarni i oranżerii. Podoba mi się wpadające przez szyby światło, metalowe elementy rzucające cień. Jedyne, co mi zdecydowanie nie odpowiada, to temperatura wewnątrz.


Zmęczone, ale zadowolone, wróciłyśmy na dworzec PKP. Nasz pociąg był znów przepełniony, znów spóźniony i znów dostarczył kolejnych wrażeń - w postaci panów z przedziału obok, którzy wygłaszali swoje złote myśli i w nagrodę za swą błyskotliwość, otwierali kolejne piwo :)


1 komentarz: