Wrocław jednak ma w sobie coś bardziej europejskiego ,międzynarodowego w swym charakterze, choć trudno mi sprecyzować, na czym dokładnie to polega.. Pewna jestem, że to nie tylko kwestia architektury - bo widziałam tam miejsca, na które mogłabym natknąć się w Paryżu, Pradze czy Kopenhadze.
Suma sumarum - do Wrocławia wracam. Choćby tylko po to, by zobaczyć wyremontowany i gotowy dworzec PKP ! :)
Oczywiście, jedną z pierwszych czynności, które musiałyśmy zrobić , to znaleźć jakąś dobrą kawiarnię , w której moglibyśmy napić się kawy. Mogłoby się wydawać , że filiżanka kawy była jedyną rzeczą, o której marzyłyśmy siedząc w zatłoczonym pociągu.
Wybrałyśmy Cafe Monsieur.
Urocze miejsce. Szkoda tylko, że nie każdą kawę podają w słodkiej filiżance z wąsikiem (no powiedzcie, czy te kubki na wynos nie są genialne!). Kanapka z gruszką , gorgonzolą i rukolą była ogólnie dobra, poskąpili jednak trochę sera i trudno było wyczuć jego ostry smak pod miodowym sosem. Sam chleb genialny !
Szłam kilka kroków za Kasią, tuż przed halą targową, i ten obrazek mnie po prostu rozbawił :)
W samej hali natomiast nie mogłam się powstrzymywać od "ochów i achów" w części "spożywczej". Świeże warzywa, owoce, domowe wyroby, a do tego tak imponujący budynek!
W następnym poście trochę więcej z samego miasta. Miłej soboty !
Hala świetna, szkoda tylko że tak oszpecona tymi wszystkimi szyldami - potworkami.
OdpowiedzUsuńjedziemy po rzodkiewki? ;)
OdpowiedzUsuńGosia, szczerze mówiąc, to nawet nie zwróciłam na nie uwagi. Całą ją poświęciłam tym wszystkim warzywom i owocom :)
OdpowiedzUsuńKasia, rzodkiewki rzodkiewkami, ale te szparagi!
ustalone, wracamy po szparagi!;]
OdpowiedzUsuńkłaniam się również, wrocławsko :)
OdpowiedzUsuńCzyli, to Ty jesteś jedną z tych szczęśliwców, którzy do powyższego targu mogą zaglądać codziennie ? :) pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń