3 sierpnia 2014

Hurry Curry.

Po pierwszej edycji MENUfaktury obiecujemy sobie, że do Hurry Curry zajrzymy przy najbliższej okazji. Po niecałych dwóch miesiącach w końcu się wybieramy, a powód jest jeden (nie licząc ślinotoku na wspomnienie wegańskiego sambaru) - brak pomysłu na niedzielny obiad.



Już po wejściu do lokalu jestem pozytywnie zaskoczona. Nie ma tu usilnie zbieranych "oryginalnych" indyjskich bibelotów, a z głośników sączy się normalna, niedrażniąca muzyka, a nie przypadkowe pieśni z Bollywood.
Zajmujemy miejsca i jedyne, co mnie zasmuca, to brak klimatyzacji. Ale nie zrażamy się, zamawiamy nasze dania i po kilku minutach, dość szybko, bo nie zdążyłam przypomnieć sobie jaka to byłam głodna, kelner ustawia przed nami miski gorącego i aromatycznego sosu oraz porcję ryżu.



W menu znajdziemy dużo potraw z kurczakiem i rybą, choć i wegetarianie mają możliwość modyfikacji dań i zastąpienie mięsa tofu. Kuszą mnie proponowane zupy, ale postanawiam wziąć coś "konkretnego" ;-)
F. zamawia wegetariańską Kormę z tofu (18zł). Porcja wydaje się dość niewielka - od razu po minie F. wiem, że podziela on moje zdanie - ale okazuje się być bardzo sycąca, co stwierdza już po wpałaszowaniu całej michy. Do tego sączył mango lassi (8zł), które świetnie orzeźwiało, nie było ani za słodkie, ani za kwaśne.

Ja wybieram Cashewnut Chicken(18zł), co zapewne niespodzianką nie jest przy mojej orzechowej obsesji. Sos jest pyszny - aromatyczny, kremowy, dobrze doprawiony, z podsmażonym kurczakiem i prażonymi orzechami. Pewnie w wersji domowej zrobiłabym go ciut pikantniejszy, ale nic mu nie brakuje. Swoją porcję popijam lemoniadą (dość kwaśną) z liśćmi kafiru(5zł).


Daje im ogromny plus za atmosferę. Byłam w wielu knajpach, gdzie wystrój powalał mnie na kolanach, ale atmosfera była sztucznie napięta, że ciężko było poczuć się tam "jak u siebie". Z Hurry Curry natomiast wyganiana nas tylko wysoka temperatura, bo z przyjemnością spędziłabym tam znacznie więcej czasu, np. na czytaniu książek kulinarnych ;-)
Hurry Curry dostaje ode mnie 5/5, a ja już szykuję się na kolejne odwiedziny - zupy i desery czekają na wypróbowanie :-)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz