To była już moja trzecia wizyta w czeskiej stolicy i nie mogę powiedzieć, że ostatnia. Zdecydowanie jest to miejsce, które pokazało swój urok za każdym razem, w różnych porach roku.
Kiedy w Polsce jeszcze dość szaro i buro, Praga wita nas lawiną kwitnących kwiatów, popołudniowym ciepłem i wiosennym powietrzem.
Po początkowych problemach z zaparkowaniem auta - uwaga! jeśli wybieracie się do Pragi zapomnijcie o tym środku transportu, nie warto się stresować i głowić, gdzie zostawić samochód., lepiej przesiąść się na pociąg lub autokar. Jeśli jednak już musicie jechać autem najlepiej i najtaniej jest zostawić go na parkingach poza centrum miasta, gdzie nie ma ograniczeń czasowych, ani kolorowych lin, określających rodzaj strefy parkowania - wszystko idzie już gładko.
Padamy wieczorem do łóżka, opróżniamy dwie butelki polskiego cydru i ambitnie nastawiamy zegarek na godzinę 7 rano.. wstajemy o 9 ;-) Obieramy długą trasę, która dała w kość naszym nogom, ale zachwycała widokami, więc było warto!
Ostatniego dnia udaje nam się, pomimo zmiany czasu na letni, wstać wcześnie i ruszyć na Most Karola, który na szczęście świecił jeszcze pustkami w niedzielny poranek. Kilka zdjęć, spacer i wracamy do Polski.
widok z wieży na wzgórzu Petřín
Pomimo, że wstępnie planowaliśmy iść na typowo czeski obiad, to jednak pokusa zjedzenia kolejnego burgera, w innym miejscu, okazała się zbyt silna. Trafiamy do Bejzment.
Tu zamawiamy piwo Moucha i dwa rodzaje burgerów. Mój był z grilowaną piersią z kurczaka (który smakował, jakby był pieczony na ognisku, mmm..), krążkiem smażonej cebuli, guacamole i sosem bbq. Pycha!
Z Fabianem mamy jedną cechę wspólną - nie odmawiamy sernika, więc gdy kelnerka wymienia z kart deserów właśnie jego... za 5 minut ląduje przed nami na stoliku.
Kiedy staje na tym, że ostatniego dnia uda nam się odwiedzić mój ukochany Bakeshop idę tam z uśmiechem na ustach.. i zamieram. No bo wytłumaczcie mi, czemu ta pikselowa pani musiała stanąć właśnie tam, w takiej pozycji, zasłaniając piękną fasadę MOJEJ kawiarni? :)
I tym razem przywiozłam z tej podróży nie tylko mnóstwo dobrych wspomnień, ale i coś więcej - pierścionek♥
miałam napisać jak bardzo podobają mi się twoje zdjęcia, ale ostatnie słowo zdominowało post, więc gratuluję :)
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo! ostatnie słowo zdominowało też cały weekend ;-)
UsuńGratulacje!!!
OdpowiedzUsuńA Twoje zdjęcia wywołują we mnie wielką tęsknotę za Pragą. Świetny pomysł z piętnem na bułach. Pikselowa pani nam się podoba! I super to zdjęcie nad Spring Break.
Dzięki, Gosia! :-)
UsuńTeż bym już tam wróciła.. po hermelin i bułeczkę z kminkiem :D
Bejzment mnie miło zaskoczył, naprawdę zjadła kawał dobrego burgera.. ładnie wyglądającego burgera!
Do pikselowej pani się nie przekonam.. Przesunąć ją! niech no widzę Bakeshop w całej okazałości! ♥ ;-)
Moj komentarz mial byc podobny. Chcialam o zdjeciach. Pieknym miescie jakim jest Praga. Pieknej pani fotograf za obiektywem. A bedzie o pierscionku... : ) Serdecznie gratuluje!
OdpowiedzUsuńTo co najlepsze zostawiłaś na koniec ;) Gratuluję :) a zdjęcia świetne! uwielbiam takie fotorelacje :)
OdpowiedzUsuń