28 listopada 2013

VEG DELI.



VEG DELI, to jedno z kolejnych miejsc, do których nie trafiłabym zapewne bez pomocy internetowego szumu i zachwytu nad restauracją.
Druga rzecz - muszę przyznać, że ciągnęła mnie do niego ciekawość spróbowania wegańskiej kuchni w interesującym (jak mi się wydawało) wydaniu.. Do menu trafiają wyłącznie potrawy bez produktów pochodzenia zwierzęcego. Osobiście wykluczenie jajek i produktów mlecznych w kuchni wydaje mi się dużym wyzwaniem, którego na dłuższą metę bym się nie podjęła, ale dlaczego by nie sprawdzić, jak sobie poradzili z nim inni ? :-)


Wnętrze od razu przypada mi do gustu. Pewnie bez narzekania, mogłabym być "zmuszana" do przesiadywania w nim przy kubku herbaty lub kawy.  Jasne kolory, surowe faktury, misz-masz stylów i kilka ładnych "rupieci" (prawie, jakbym opisywała swój pokój.. tylko w nim, przez owe rupiecie, zaczyna brakować już miejsca ;-))


Na wnętrzu  (NIESTETY !) zachwyt mój się kończy i pisząc to czuję lekkie wyrzuty sumienia, że to "może taki dzień", "może nie te pozycje w menu".. Nie wiem.
Pierwszym daniem, które próbujemy jest spaghetti.


Całkiem smaczne, może domagałoby się ciut lepszego doprawienia.. jednak nie dość dobre jak za tą cenę - ponad 20zł.
Natomiast zupa tajska.. tak, na zdjęciu powyżej to zupa tajska... Smakowała tak, jak wyglądała. Kilka nitek makaronu ryżowego i kawałków grzybów, ledwie wyczuwalne mleko kokosowe i WODA. That's it. Danie nijakie.


Może i trafiliśmy na gorszy dzień kucharza i wypadałaby dać knajpie drugą szansę, ale niespecjalnie mam na to ochotę.
Dziękuję jednak, VEG DELI, że mogłam zjeść posiłek w sąsiedztwie Lidii Popiel :-)

VEG DELI
ul. Radna 4
Warszawa


4 komentarze:

  1. Przypominają mi dania popisowe panów studentów niezbyt gotujących :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. coś im zdecydowanie tego dnia nie wyszło.. a szkoda mi wydawać kolejne 50zł, by się przekonać, czy to tylko takie nasze "szczęście", czy rzeczywiście ktoś powinien popracować jeszcze nad menu.. ;-)

      Usuń
  2. Wnętrze faktycznie przyjemne i inspirujące, widziałabym kilka rozwiązań we własnym domu. Natomiast kuchnia.. byłabym bardziej niż rozczarowana, szczególnie za takie pieniądze. Nie ma to jak poczciwy Złoty Osioł! ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ach ja póki co też zazwyczaj trafiam na jakieś mdłe wegańskie dania w knajpach. Ale co środę jem sobie po wegańsku w domu i jest pysznie :)

    OdpowiedzUsuń