Dwa lata minęły nie wiedzieć kiedy. Oglądając zdjęcia ze Sztokholmu mam wrażenie, że byłam tam miesiąc temu. Szwecja szybko skradła mi serce i rozbudziła ciekawość na poznanie pozostałej części Skandynawii, stąd późniejszy wyjazd do Danii.
Wciąż pamiętam wszystkie smakowite rzeczy (w szczególności pieczywo!) uśmiechające się z wystawowych okien, różnorodność czekolad, piękne opakowania.. Równie dobrze pamiętam szwedzkich przystojnych mężczyzn :-)
Jedynie spacerowanie po starym mieście, kiedy mróz szczypał w policzki nie należało do najprzyjemniejszych czynności (już na pewno, jeśli jadąc na Północ w środku zimy zapomina się o czapce i rękawiczkach, prawda Moniko? :) ) Zafascynowane miastem zatrzymywałyśmy się na rozgrzewające kawy i zwiedzałyśmy dalej..
Taką Szwecję pamiętam.
A teraz zapraszam Was na cynamonowe bułeczki - szwedzkie, bo jakby inaczej - Kanelbullen <3
Myślę, że Szwedzi mają na ich punkcie małego bzika. Można je kupić niemal na każdym kroku. Wdzięczą się obok równie popularnych bułeczek z kardamonem , czy migdałami. Mają już także swoje święto ! Kalenbullens Dag obchodzone jest 4 października.. świętuję w przyszłym roku!
Mimo pewnych obaw - zastanawiałam się, czy na pewno nie pominięto w przepisie jajek - ciasto wychodzi niesamowicie delikatne i puszyste. Jest również zdecydowanie mniej słodkie, niż ich amerykański odpowiednik - cinnamon roll. Świeżo wyjęte z piekarnika "wyciągną" z łóżka każdego na śniadanie. A przynajmniej mnie..
Szwedzkie bułeczki cynamonowe Kanelbullen
* składniki na ok. 8 sztuk , na podstawie przepisu ze świetnie ilustrowanego bloga kokblog
ciasto:
250ml mleka
12g świeżych drożdży
420g mąki pszennej
65g brązowego cukru
1/2 łyżeczki kardamonu
1/3 łyżeczki kurkumy
(której nie było w bazowym przepisie, ale chciałam uzyskać ładny kolor)
szczypta soli
75g masła o temp. pokojowej
nadzienie:
60g miękkiego masła
40g brązowego cukru
1 1/2 łyżeczki cynamonu
na wierzch:
1 jajko
cukier perłowy
Podgrzać mleko, tak by było ciepłe, ale nie gorące (za wysoka temp. 'zabije' drożdże). Drożdże pokruszyć palcami i dodać do mleka, rozmieszać dokładnie drewnianą łyżką i odstawić na kilka minut.
W misce wymieszać razem mąkę, kardamon, kurkumę, cukier i sól, dodać mleko z drożdżami i miękkie masło. Dokładnie wymieszać i ugniatać około 5-10 minut, aż będzie sprężyste. Odstawić w ciepłe miejsce na ok. godzinę. Ja wstawiłam ciasto do lodówki na całą noc, gdzie rosło znacznie wolniej, ale nad ranem było już "gotowe".
Przygotować nadzienie po prostu łącząc wszystkie składniki za pomocą widelca.
Powierzchnię, na której będziemy wałkować ciasto delikatnie oprószamy mąką. Rozwałkowujemy ciasto na kształt prostokąta i smarujemy jego powierzchnie cynamonowym nadzieniem, następnie składamy ciasto w pół.
Nie jest to tradycyjny sposób zawijania cynamonowych bułeczek, znacznie częściej stosuje się go do tych, z kardamonowym nadzieniem, ale podoba mi się efekt końcowy :)
Bułeczki układamy na blasze wyłożonej papierem do pieczenie i czekamy kolejnych 30 minut, aż ciasto wyrośnie. Smarujemy ich wierzch rozbełtanym jajkiem i posypujemy perłowym cukrem. W końcu wkładamy je do nagrzanego do 225*C piekarnika i pieczemy 10-12 minut.
Cynamonowe niebo ! Smacznego !
niebo potwierdzam, a wiem co mówię! ;D
OdpowiedzUsuńkiedyś słyszałam, że ciasto drożdżowe jest zdrowe o ile nie jest pączkiem. Jedzmy na zdrowie!
OdpowiedzUsuńIm mniej jajek, tym ciasto jest bardziej miękkie i puszyste. Podobnie z masłem.
Very pretty! I would love one now.
OdpowiedzUsuńpiękne wyglądają, chętnie bym się skusiła :)
OdpowiedzUsuńI'pstryk, niestety te niebo się 'kiedyś' kończy :)
OdpowiedzUsuńJagoda, ciasto drożdżowe, to wciąż dla mnie dość nieznane terytorium :) pozostałe próby zrobienia drożdżowego ciasta nie były nawet w połowie udane, jak ta. Zjadłam 4 drożdżówki i nie wiem, czy wyjdzie mi to 'na zdrowie', czy 'na boczki' :D
Thank you Angie!
OdpowiedzUsuńsiankoo, wyglądają tak jak smakują, choć na dłuższą metę to dość 'niebezpieczne'.. :)
Też byłam niedawno w Sztokholmie ale zanim spadł śnieg i patrząc na twoje zdjęcia znów mam ochotę tam lecieć! Eh.. jednym rozwiązaniem jest chyba przywołać wspomnienia właśnie kanelbullen z twojego przepisu :)
OdpowiedzUsuńSztokholmu nigdy za wiele.. w jakiejkolwiek formie :) Gdybym miała okazję, spakowałabym się w 5 minut i była w drodze na lotnisko!
OdpowiedzUsuńmasz wspaniałego bloga! będzie mi miło jeśli spodoba Ci się mój i również go zaobserwujesz ;))
OdpowiedzUsuńU bejbe! Madzia, jak to pysznie wygląda!!!
OdpowiedzUsuńPewnie na piątek takich zawijasów nie zdążysz zrobić dwustu?
Łukaszu, a może wersja mini i z nadzieniem ? lub na słono ? :D
OdpowiedzUsuńLooks awesome!Thanks for sharing.
OdpowiedzUsuńmy pleasure , weraoge :)
OdpowiedzUsuńBeautiful pictures and I love how you so very neatly rolled the buns!
OdpowiedzUsuńJak to możliwe, że dopiero dziś do Ciebie trafiłam?! Przepiękny blog i zachwycające zdjęcia! Wpraszam się na stałe i serdecznie pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńTa scena gdzie na blacie skręcasz je (pięknie!) to tak jakby wycięta z mojej kuchni.. Mam taki sam blat i wałek, tylko nie przypominam sobie żebym kiedyś robiła takie bułeczki :P
OdpowiedzUsuńKUCHARNIA, dziękuję! bardzo mi miło! Serdecznie zapraszam znów (wyciąga wirtualną herbatę i ciasto) :)
OdpowiedzUsuńMagda, może lunatykujesz? :D
Hmm.. W sumie nic mi o tym nie wiadomo, ale lepiej to sprawdzę O.o
OdpowiedzUsuńZdjęcia WYJĄTKOWE, A BUŁECZKI... SA MOJĄ MIŁOŚCIĄ:)
OdpowiedzUsuńWitam się z Tobą u Ciebie w Twoim pięknym miejscu:)
Ewelajna, ja również Cię witam. "W Twoim miejscu" już się zadomowiłam :)
OdpowiedzUsuń