19 kwietnia 2012

Nyhavn.


Wiosenne słońce , temperatura w sam raz na długie spacery. Ruszyłyśmy w drogę, by pierwszego dnia "nabić" kilometrów (na zapas?) w razie, gdyby niespodziewanie (choć o takich niespodziankach, w przypadku Skandynawii chyba trudno mówić) miała powrócić zima.
Zabieram  Was na Nyhavn, ale wcześniej trochę się przejdziemy..

Nurek do dziś mnie intryguje.

 Budynek, choć nie jest najstarszym , to mam wrażenie, że najbardziej kojarzy się z Nyhavn.
Zazwyczaj te najbardziej turystyczne atrakcje nie przykuwają mojej uwagi, wole szwędać się po zakamarkach i poznawać miejsca bardziej ukryte. Ale po co iść okrężną drogą , skoro takie jak te - pełne kawiarni i radosnego gwaru, gdzie można usiąść nad brzegiem kanału i cieszyć się samym "byciem" - dostajemy jak na talerzu.

2 komentarze:

  1. ten niebieski rower, ach i och. chłonę ta Twoją podróż :)

    OdpowiedzUsuń
  2. ten niebieski rower,na tle tych, które mijałam , to taki "rowerowy przeciętniak" ;)
    a moja miłość nie słabnie..

    OdpowiedzUsuń