2 października 2011

Scarborough.

Rzeczywistość ma ciężkie zadanie dorównywać naszym wyobrażeniom.
Czy oczekiwałam za dużo od miasta, o którym słyszałam tyle achów, że głupio byłoby się nie spakować i tam nie pojechać ? Może..
Wcale nie twierdzę, że nie warto go odwiedzić. Jest w nim parę fantastycznych miejsc, ale cały efekt psują typowo turystyczne rozrywki, masa kiczowatych pamiątek..
Odwiedzając miejsca mniej znane/odwiedzane, mam wrażenie, że są one moim małym odkryciem. Scarborough jest największym turystycznym resortem w tej części kraju , więc mogłam się spodziewać mnóstwa turystów. Lepszy jednak rydz niż nic - mimo wszystko wróciłabym tam przy najbliższej okazji. Jest przecież morze, piękna latarnia, dobre owoce morza i widoki. :-)
Zaczynam się zastanawiać, czy nie macie uczucia deja vu - cały czas morze, morze, morze.. A wkrótce będzie czas na Bałtyk :-)

3 komentarze:

  1. no chcialabym zeby Scarborough pod Toronto wygladalo podobne...nie ma szans! A morzem to ja sie nigdy nie znudze- czekam na Baltyk!

    OdpowiedzUsuń
  2. to dobrze, bo w tym roku wyjątkowo 'nadmorsko' wyglądały moje wakacje. za rok życzyłabym sobie równie nadmorsko, acz o wiele cieplej :)
    z ciekawości musze wygooglować 'Twoje' Scarborough!

    OdpowiedzUsuń