8 grudnia 2012

Is it a crime ? Oszustwa kulinarne.


Ponad 8 tysięcy kilometrów - tyle właśnie dzieli mnie od stolicy Tajlandii, Bangkoku. I tyle właśnie kilometrów marzę kiedyś przebyć w czasie kulinarnej podróży.
Dlaczego akurat Tajlandia? Racja - nie miałam okazji spróbować ich tradycyjnego, domowego jedzenia. Nie interesują mnie wymyślne połączenia. Chcę znaleźć na talerzu składniki, które nie tak dawno lokalny dostawca przywiózł na stragan, składniki, które jeszcze niedawno wisiały na drzewie lub pływały w pobliskiej rzece. I najlepiej niech to wszystko przygotowuje prawdziwa tajska pani domu.. albo jeszcze lepiej - stara babuleńka z tajskiej wioski, która na tradycyjnym jedzeniu zna się jak na niczym innym. Od nadmiaru chilli jestem w stanie uronić nad talerzem parę łez :)
Nie wszystkim przypadną do gustu, typowe dla tamtych regionów, połączenia smakowe. Są tak różne od tego, do czego przywykliśmy. Jest czosnek, imbir, trawa cytrynowa, chilli, mleko kokosowe, krewetki.. i mnóstwo innych dodatków o nazwach tak orientalnych, jak sam ich smak. Mnie mieszanka ta urzeka i żałuję, że wiele składników jest jeszcze niełatwo dostępnych w Polsce.
Dzisiejsza zupa jest 'przejściem granicznym' między kuchnią europejską a tajską. Moje oszustwo kulinarne, więc nazywać ją zupą tajską odważę się bardzo po cichu :-) Łączy w sobie słodkie, pieczone marchewki i czerwoną cebulę oraz rozgrzewającą porcję pasty red curry. Połączenie o kremowej konsystencji. I choć nie uznaję fix'ów i instantów, to w tym wypadku słoiczek red curry otwieram bez wyrzutów sumienia.
Po kuchni roznosi się zapach mleka kokosowego i przypraw.. na chwilę przenoszę się w miejsce oddalone o 8 tysięcy kilometrów.
I 'niech giną', jak mawia znajomy, zupki chińskie!

Kremowa zupa z pieczonej marchewki z pastą red curry

500g marchwi
1 łyżka oliwy z pestek winogron
1 mała, czerwona cebula
ok 600-700ml przegotowanej wody
1 1/2 łyżeczki pasty red curry 
( można zwiększyć jej ilość, jeśli lubicie bardzo ostre dania )
180ml mleka kokosowego
sól i pieprz do smaku
garść zielonej pietruszki 


Marchewkę obrać i pokroić w niewielkie krążki, a obraną cebulę pokroić w kostki. Wszystkie warzywa wsypać do miski, dodać łyżkę oliwy, doprawić niewielką ilością soli i pieprzu (użyłam ziołowego) i wymieszać. Rozłożyć na blasze wyłożonej papierem do pieczenia i wstawić do piekarnika nastawionego na temp. 200C. Piec ok. 30 minut, aż marchewka będzie miękka, pamiętając o tym, by co 10 minut wymieszać warzywa łopatką, by się nie przypaliły. 

 
Po wyjęciu z piekarnika wrzucamy je do garnka i dodajemy 250ml wody oraz pastę curry. Gotujemy ok 10 minut. Następnie miksujemy zupę w blenderze dodając mleko kokosowe. Przelewamy z powrotem do garnka i dodajemy resztę wody, by zupa miała odpowiednią konsystencję. Doprawiamy ją solą i posypujemy świeżą pietruszką. Jemy! :)

7 komentarzy:

  1. Najwyższej kulinarnej instancji, która nie sfixowała na punkcie instant-quick-fix z tytki donoszę, że wróciwszy z dużego sklepu na Czarnym Lesie, którego nazwa zaczyna się na T. gotów jest zabrać się do produkcji kulinarnej, gdyż zaopatrzyłem się w tytkę mąki żytniej pełnoziarnistej.

    Czyli nie będzie to zupa marchewkowa, ale tez będzie pikantnie i korzennie ;)

    Zgadnij co to!

    OdpowiedzUsuń
  2. czy mówimy o pierniczkach lub pierniku ? :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Zuch!
    Wygrałaś piernikową gwiazdkę ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. wygląda pięknie, i te zdjęcia mniam ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. czy zamiast pasty red curry można dodać chilli w proszku?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. chilli nie dodałoby zupie orientalnego posmaku :-)
      pastę curry możesz znaleźć teraz w prawie każdym supermarkecie (a także żółtą lub zieloną), myślę, że warto się w nią zaopatrzyć. pozdrawiam!

      Usuń