24 sierpnia 2011

Robin Hood Bay. cz. 2

Miło posiedzieć na plaży i napawać się widokiem z klifów, ale co zachwyciło mnie najbardziej, to właśnie wąskie uliczki, maciupeńkie mieszkanka, intensywny pomarańcz dachów i drzwi - tak, drzwi !
Natknąć się można także na mnóstwo, typowo żeglarsko-morskich symboli. Kotwice, łodzie, ryby, wiosła. Były także moje ulubione tabliczki z numerkami domów lub ich nazwami.
Jakby tego było mało, przemiły pan przygrywał na swych instrumentach, przytupywał nogą i podnosił sukienkę. Rzecz jasna sukienkę marionetki.
Mogłabym spędzić tam znacznie więcej czasu. Ba! Znacznie więcej dni! Pewnie mieszkanie w miasteczku przez okrągły rok szybko by się znudziło, ale wynajęcie takiego mini mieszkanka na poddaszu.. Ach! Założę się ,że poranne towarzystwo mew byłoby wliczone w cenę.
Typowo marynarski motyw :-)
 Wydaje mi się , że te zdjęcie idealnie oddaje klimat miejsca.
 

6 komentarzy:

  1. Och urzeczonam mimo mej niechęci do wiosek i niewielkich miasteczek (co nie znaczy, że nie doceniam uroku). Zbyt długo siedziałam na odludziu ;) Ale powoli mi przechodzi. Chciałabym się tam znaleźć, zgubić i zatopić w tym uroku.

    Czy tam miasteczka są oddalone od siebie o kilkadziesiąt km czy raczej odległości nie są tak duże?

    :*

    OdpowiedzUsuń
  2. a ja z innej beczki..-jadlas tam coś? ;D

    OdpowiedzUsuń
  3. Wynajęłabyś mieszkanko naprzeciwko mojego i nawzajem mogłybyśmy sobie odstraszać mewy! :D
    Doma, ja tylko te małe miasteczka poznałam tutaj, na północy. I nie są to ogromne odległości. Np. w 20min. można dotrzeć do Whitby. Dlatego ciężko nazwać to odludziem, tym bardziej latem, kiedy cała angielska ferajna atakuje wybrzeże :)

    Kaś, nic - solidaryzowałam się z L., która pości w soboty(!)/ ekh, co prawda wytrzymałam tylko do 15 i w Whitby zapełniłam żołądek. niczym specjalnym. :)
    Następnym razem postaram się Cię nie zawieść. Będzie pora na ulubione jedzenie!

    OdpowiedzUsuń
  4. podoba mi sie zdjecie z dachami- moje ulubione, choc ogolnie bardzo sympatyczne zdjecia z Robin Hood'owa przywiozlas!

    OdpowiedzUsuń
  5. A moje ulubione to to z parą na plaży. Ciekawa jestem jak to miasteczko wygląda poza sezonem!

    OdpowiedzUsuń
  6. pewnie poza sezonem jest świetnym miejscem do pisania powieści w staroangielskim klimacie :)
    chętnie sprawdziłabym to osobiście. może kiedyś..

    OdpowiedzUsuń